Porównanie filmów

Prawdziwy Narnijczyk

Film w skali od 1 do 10 oceniam na 6 jeżeli chodzi o zgodność z książka. Dużo nie zgodność a powiedział bym że film swoją drogą, a książka swoją. Gorzej tej ekranizacji chyba nie dało się popsuć albo mi się tak tylko wydaje.

Prawdziwy Narnijczyk

Prawdziwy Narnijczyk

Ja już nawet nie patrzę na takie szczegóły ale fakt, zła kolejność, łoczenie wydarzeń i wysp, miecze, mgła to już inwencja twórcza reżysera. Niestety nie pomyślał chyba że cały świat fanów Narnii chciał by znaczyć film w stylu lciss jeżeli chodzi o zgodność z książka. Jeżeli ktoś nie czytał książki to film jest interesujący i ciekawy ale dla fanów to już dno, a nawet dno dna. W skrucie pic na wodę, fotomontaż.

Prawie jak Narnijczyk

Film jest tak nie zgodny z książką, że powinien mieć inną nazwę.

Prawdziwy Narnijczyk

Tak piszemy o tych niezgodnościach z książką, ale wiecie co? Nie wiem, czy film by mi się podobał, gdybym nie znała książki. Akcja była trochę za szybka, nie szło się do końca połapać w fabule, efektów specjalnych za dużo (głównie morze i wyspy), klimatu jak na lekarstwo... Typowa historyjka (tylko) dla dzieci. Gdyby to nie była Narnia, nie wiem, czy bym do tego wróciła. Bo do LCiSS i KK wracam- pomijając to, że jestem fanką OzN FILMY podobają mi się same w sobie. Nie wiem, czy powiedziałabym to samo o PWdŚ. W wakacje oglądam wszystkie trzy części i zobaczę, czy zmienię zdanie Wink

Prawdziwy Narnijczyk

Wcale nie głupi pomysł, będzie co porównywać po raz enty ale to szczegół Mruga

Co do filmy to przed obejrzeniem nie znałem treści książek, ba prawie nic o Narnii nie wiedziałem prócz podstaw i tego co w filmach pokazane było. Mi się wtedy nawet podobał ale akcja była o wiece za szybka, ale dało się zrozumieć o co chodzi choć z trudem czasami. Reżyser z wspaniałej i wyjątkowej opowieści zrobić kolejna bajkę dla dzieci, w której Narnia to tylko puste słowo bez magii. Da się to odkryć tylko wtedy gdy ktoś zna treść książki bez tego film jest interesujący ale "pusty, bez duszy"

Prawdziwy Narnijczyk

Nie mogę przetrawić PWDŚ Sad

Czytałam tą część kilka razy, już nawet nie pamiętam ile. Zawsze lubiłam do niej wracać, mimo, że nie była to moja ulubiona część. Akcja dzieje się na morzu, są moi ukochani bohaterowie - Łucja i Edmund. Film tak bardzo wszystko popsuł. Myślałam, że będę zachwycona, strasznie się rozczarowałam. Ważne dla mnie sceny zostały pokazane w taki chłodny sposób. Boję się teraz co zrobią z kolejnymi częściami. Ale jeden plus tego jest taki, że film może wydać się komuś interesujący i sięgnie wtedy po książkę.

Prawdziwy Narnijczyk

Prawdziwy Narnijczyk

Jedyny plus jaki w nim widzę. Następna część ma być lepsza pod względem zgodności z książką, ale kto ich tam wie. U nich nigdy nic nie wiadomo Sad

Prawie jak Narnijczyk

Coś czuję, że to będzie długi wpis. Musicie mi wybaczyć

LCiSS- książkę miałam jako lekturę w czwartej klasie podstawówki i to wtedy pierwszy raz zainteresowałam się Narnią. Potem obejrzałam film. Był świetny, czułam się jakbym znała Narnię od zawsze. Miał w sobie magię, duszę. Mogłam go oglądać setki razy, znać na pamięć a i tak nie tracił swej magii. Pewnie to po części zasługa wspaniałej muzyki

. Pierwsza część była dla mnie zaproszeniem do Narnii, pokazaniem jej od jak najlepszej strony. Film do obejrzenia samemu, z rodziną... najlepszy przyjaciel nagrany na CD Mruga

KK- podczas oglądania tego filmu byłam świeżo po przeczytaniu wszystkich części. Wciągnięta w narnijską atmosferę szukałam jej w filmie i...nie zawiodłam się. Film był trochę...brutalny? Może nie brutalny, ale mniej bajkowy i doskonale oddawał sytuację telmarskiej Narnii. Podobał mi się wątek miłosny Mruga

Takie urozmaicenie. Zawiodła mnie scena końcowa, trudno mi się było w niej połapać na początku. Ale i tak film był bardzo dobry, zwłaszcza jeśli chodzi o aktorów (no dobra, aktora grającego Kaspiana- moim zdaniem był świetnie dobrany) ale LCiSS nie pobił.

PWdŚ- jeśli chodzi o książki to ta część jest jedną z moich ulubionych, zawsze lubiłam opowieści na morzu

. Spodziewałam się po tej części baaardzo dużo, jednak zdawałam sobie sprawę, że to będzie ciężkie, pokazać klimat Narnii na morzu. Jeśli nie brać pod uwagę odstępstw od książki to film był nawet niezły, ale potem obejrzałam go jeszcze raz i stwierdziłam, że producenci się nie postarali. Mieli trudne zadanie, ale to nie usprawiedliwia... tego wszystkiego. Moim zdaniem zamiast kombinować z tą zieloną mgłą mogli skupić się na dokładniejszym odwzorowaniu książki, jej atmosfery. C.S. Lewis jakoś dał radę przenieść Narnię na morze, wystarczyło się tylko bardziej postarać. Nie mieszać z tymi wyspami. Ale Eustachy w pewien sposób mi to wynagrodził Mruga

Podsumowując- LCiSS-10/10
KK- 9/10
PWdŚ- 6/10

Dziękuję za uwagę i gratuluję wszystkim, którzy dotrwali do końca

Prawdziwy Narnijczyk

Prawie jak Narnijczyk

Wydaje mi się, że PWdŚ tworzono na zasadzie "oby było". Twórcy nie włożyli w to serca, dla nich to był kolejny film, jeden z wielu. W poprzednich częściach było widać wkład tych ludzi, ich poświęcenie i ciężką pracę, by przenieść magią Narnii na ekrany.

Nieco oswojony

Nie będę oryginalna. Oczywiście najlepszy był "LCISS". Zakochałam się tym filmie, nie wiem, ile razy oglądałam. Jak się tylko pojawił na DVD, od razu kupiłam.
Na drugim miejscu KK. Tu już nie byłam tak zachwycona. Nie lubię odstępstw od tekstu pierwowzoru literackiego a tam było ich sporo. Choć też nie taki zły. Muzyka... cudo! "Romans" Kaspiana i Zuzy może sobie być, specjalnie mnie nie razi, natomiast razi mnie to współzawodnictwo Piotra z Kaspianem. Przecież w książce oni nie rywalizowali ze sobą, Kaspian od razu poddał się pod rozkazy Piotra, nawet jeden tytuł rozdziału w książce brzmi "Pod wodzą Wielkiego Króla"! Ale ok, niech tak będzie, pal licho! Niemniej jednak mogę powiedzieć tak: jako film KK jest świetny, ale jako adaptacja książki jest beznadziejny. Mimo to go mam na DVD.
Ale "PWdŚ" to już zupełne przegięcie. Biedny pan Lewis w grobie się przewraca!
Tak sobie wiele po tym filmie obiecywałam! Z taka niecierpliwością na niego czekałam! Tuż przed pojawieniem się w kinach było tyle niejasności, zapowiedzi... Co tam robi Zuzanna, Piotr i Jadis? W telewizji mówili coś w rodzaju: Ukochana kraina rodzeństwa Pevensie znów potrzebuje ich pomocy..." Zastawiałam się: jakiej pomocy? Przecież tam nic się nie działo, co wymagało by pomocy Pevensich. Kaspian wcale ich nie wzywał.
Pojawiło się w kinie, poszłam do kina. Wyszłam straszliwie rozczarowana. To już nie była Narnia. Twórcy pojechali całkowicie po książce (czy oni w ogóle ją czytali?), to już nie była adaptacja książki, ewentualnie film na motywach. Jaki idiota wymyślił tę durną mgłę? Z jak racji niby ona? Że już nie wspomnę o tym, że z całej wyprawy zrobili pomieszanie z poplątaniem...
Jedyna scena, która podobała mi się, to ta, w której minotaur tłumaczy Eustachemu, że jest na pokładzie "Wedrowca do Świtu" a ten wywraca oczy białkami do góry i bum! już leży na pokładzie nieprzytomny... To było jedyne dobre. A za DVD z tym filmem nawet się nie rozglądam. Po co? Stracone pieniądze!
I cały czas się modlę, żeby ze "Srebrnym krze3słem" nie zrobili jeszcze większej kichy, bo zostanie tylko się pociąć...

Prawdziwy Narnijczyk

Nieco oswojony

Otóż to. Jak tak dalej pójdzie, to OB nie będzie miała nic wspólnego z książka poza tytułem...